Wczoraj u siebie w pokoju zapragnęłam nagle podskoczyć – nie skakałam już od dwóch lat – rozumiesz, o czym myślę: podskoczyć z radości. Strach mnie ogarnął. Podeszłam do okna i dla pewności oparłam się o parapet. A potem wróciłam na środek pokoju i podskoczyłam. Wydało mi się to wprost cudem – miałam ochotę zwierzyć się komuś z tego. Ale nie było nikogo, podeszłam więc do lustra, zobaczyłam, jaki mam rozradowany wyraz twarzy, i roześmiałam się. To było cudowne uczucie.
Katherine Mansfield
Czy dorośli nie skaczą, bo wydaje im się to głupie, czy dlatego, że tak bardzo ciąży im rzeczywistość? Czy dorastając tracimy powody do podskakiwania? Czy z każdym rozwianym złudzeniem coraz trudniej nam oderwać się od ziemi?
Daleka jestem teraz od podskoków. Ale też dlatego od kilku dni nie rozstaję się z jej, Kasi, listami. Są odtrutką na problemy, dowodem, że można zachować w sobie dziecięcą radość i zachwyt nawet na przekór ciężkiej chorobie, rozłące z ukochanym, zmęczeniu. I pisać te swoje czarujące listy. Przecież ten fragment jest fantastyczny.
Kiedyś byłam dziewczynką. W cieniu winorośli gotowałam zupki z błota i rozmyślałam, jaką będę dobrą panią domu. Dziś mi to ciąży, i już nie potrafię podskakiwać.
Cytat: Katherine Mansfield, Listy, tłum. Maria Godlewska, wyd. Czytelnik, Warszawa 1978.
Cytat: Katherine Mansfield, Listy, tłum. Maria Godlewska, wyd. Czytelnik, Warszawa 1978.