Dziś taki dzień, gdy podobno każdy powinien mieć przy sobie kogoś bliskiego. Jesteśmy więc blisko. Mentalnie tulimy się do siebie jak te szczenięta, którym zdechła suka [1]. Mówimy sobie „Dobrze, że jesteś”. Boimy się tego, co będzie. Nie wiemy, ile jeszcze przytuleń i dotyków nam zostało, bardziej więc niż kiedykolwiek tęsknimy. Za skórą, ustami, językiem. Bo przecież nigdy, nigdy, nigdy nie wiadomo. Prawda?
Bo Zło, co się niczego nie wstydzi, niczego nie rozumie i idzie naprzód z podniesioną głową. Co „maszeruje przez świat krokiem defiladowym” [2]. Więc musimy ratować się Dobrem. Bliskością. Czułością. Uśmiechem, dotykiem, pieszczotą. Tym „Dobrze, że jesteś”. Bo jak inaczej?
[1] jak śpiewała Maria Peszek w Ćmach
[2] jak pisał pan Hrabal w Weselach w domu