czwartek, 20 sierpnia 2020

Gdzie się podziało słońce?


Starszy pan, ubrany w krótkie spodenki, czerwone skarpetki z wzorkiem, z pstrokatą maseczką na twarzy, cały jakiś pstrokaty, barwny, uroczy. Wszedł do kawiarni, gdy siedziałam tam i czytałam, a na jego widok pani za ladą natychmiast się rozpromieniła. Wiedziała, po co przyszedł, musiał być stałym klientem. Minęłam go jeszcze później na ulicy, stał, trzymając pozłacanego balona wypełnionego helem. Człowiek-zjawisko. Jeden z tych, dzięki którym na świecie nadal świeci słońce. 

Dlaczego tak rzadko ich ostatnio zauważam? Czy to świat się zmienił, czy ja? Byłam kiedyś oczami, nie robiłam nic, tylko chłonęłam obrazy, cała skierowana na zewnątrz, a teraz jakbym się zatrzasnęła gdzieś w środku siebie i nie mogła wyjść. Brakuje mi przestrzeni, brakuje mi nieba za oknem i szumu drzew, dziś to boleśnie poczułam. Ale przede wszystkim – jakiejś słoneczności w sobie i zachwytu, który kiedyś był. Jeśli tak się dorasta, niech to ktoś zatrzyma. 
A więc słuchaj dzieweczko na początku wszystkiego jest PODZIW i jak zaczniesz czemuś się dziwić tak że aż wpadniesz w osłupienie to tak jakoś staniesz się przeraźliwie bierna ale to nic to jest tylko pokora lecz pokora pełna błyskotliwego oczekiwania to taki stan przed zwiastowaniem i mieć będziesz otwarte oczy oraz otwartą duszę i nagle ta twoja bierność stanie się swoim przeciwieństwem i ty to wszystko nie tylko zechcesz ale będziesz musiała zanotować a pisarzem jest ten kto zaczyna opisywać to co zobaczył to co mu zaświtało i nie jest to nic innego jak tylko ogromna radość z czegoś że coś jest poza tobą...

 Bohumil Hrabal, Wesela w domu, przeł. Piotr Godlewski

Brakuje mi tego.

Fot. tkirkgoz / pixabay.com