czwartek, 1 września 2022

Pepinek


Najbardziej lubię, kiedy się cieszy. Kiedy wie już, że zaraz wyjdzie na spacer i zaczyna chrumkać z radości. Kiedy staje na tylnych łapkach i rzuca się na drzwi. Kiedy biega, podskakuje i tarza się na trawie jak mały bączek. Kiedy macha tym swoim kikutem ogonka i uśmiecha się, szeroko. Kiedy po moim powrocie do domu podchodzi i kładzie mi główkę na kolanach, nadstawiając do głaskania.

Najbardziej nie lubię, kiedy wieczorem zaczyna ciężko oddychać albo się krztusić i boję się, że już się zaczyna. Bo jego choroba to odroczony wyrok i prędzej czy później objawy się pojawią. Tym bardziej cieszę się z dni takich jak dziś, gdy rozpiera go energia i wcale nie widać, że ma chore serce. I głaskam, jakby to wszystko miało się już jutro skończyć. Dużo miłości.