poniedziałek, 26 maja 2025

Najokrutniejszy miesiąc to...


Ależ bezlitosna jest ta wiosna.

Nie daje oddechu ani na chwilę. Czasem dosłownie.

Najpierw zabrakło tchu Pepinkowi. Zerwana lub naderwana struna ścięgnista w sercu, znaczne pogorszenie, ale szansa, że uda się go ustabilizować lekami. Wzloty i upadki, nadzieje i załamania, cały marzec i cały kwiecień. W czasie, gdy ja też niemal bez tchu pracowałam przy Kinie na Granicy.

Wreszcie – decyzja. Już dłużej nie damy rady, już dosyć tego bólu.

Rozpacz, która niemal płynnie przeszła w cieszyńską festiwalową euforię. Trudne rozmowy ze wspaniałymi ludźmi. Bijące od nich ciepło. Radość, że udało się zorganizować coś fantastycznego.

Zaraz potem znów ciemne miejsce – niepokój chirurżki, do której przyszłam z wynikami badań, rezonans, strach w oczekiwaniu na opis. Bo przecież rak nas prześladuje, przecież to u nas rodzinne. Co będzie, jeśli zaraz mnie nie będzie? Tyle jeszcze mogłabym zwierząt uratować. Tyle książek przełożyć. Tyle zrobić.

Lęk na chwilę ucichł, przyszła obrona. Znów euforia. Udało się, obroniłam, jestem doktorką, cieszę się, świętuję, mam wokół siebie najlepszych ludzi. Coś znów się zaczyna, może jednak mam jeszcze przed sobą przyszłość?

I kiedy wracam do domu z myślą, że teraz wreszcie przyjdzie spokój, teraz posadzę kwiaty na balkonie, przygarnę kolejną bezdomną istotę i powoli zaczniemy się siebie uczyć, kolejny cios – Larego już nie ma. Ten cudowny pies, to chodzące słońce, to maleństwo, które kilka lat temu ugłaskiwałam do snu w pierwszą noc po adopcji, pierwszą noc w nowym domu – umarł. Nagła sprawa, rak w sercu. Jemu też zabrakło tchu. I odszedł. Tak nagle, że nie było kiedy się pożegnać.

Po tym, jak przyszły te smutne wieści, sięgnęłam do pamiętnika. Chciałam wrócić do tych pierwszych dni, kiedy był u nas. Ale to był również czas, gdy diagnozowano moją mamę. Zamiast czytać o radościach i smutkach pierwszych dni Larego w naszym domu, czytałam o strachu, swoim i mamy. O złych snach. O jej słabnięciu, znikaniu, umieraniu.

Co jeszcze przyniesiesz, wiosno? Dasz odpocząć chociaż na chwilę?

Fot. Shimabdinzade / pixabay.com