Podeszłam, pogłaskałam ją po biało-rudym grzbiecie, zaczęła się do mnie garnąć. Krótka chwila ludzko-psiej czułości. „Leć do domku”, powiedziałam wreszcie i ruszyłam schodami w dół. Na półpiętrze obejrzałam się, stała wciąż u szczytu schodów, nie poszła za mną, ale patrzyła na mnie swoimi ślicznymi psimi oczami, intensywnie i z wyrzutem, jakby chciała powiedzieć: „Dokąd idziesz? Zostań jeszcze ze mną”.
I od razu przypomniał mi się inny pyszczek i inne oczy, które tak patrzyły. Tylko psy potrafią tak patrzeć. Tylko psom wystarczy, że jesteś, że głaskasz, że czują, że jesteś tu dla nich. Nie musisz umieć mówić i żartować, nie musisz popisywać się i udawać kogoś, kim nie jesteś – jak przy ludziach.
Boli mnie każdy dzień, gdy nie mam psa przy sobie.
Fot. PublicDomainPictures / pixabay.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz