piątek, 12 maja 2023

Wiek na twarzy i na ciele


„Masz taką poważną twarz, chociaż ciągle się uśmiechasz. Widać, że dużo przeszłaś“.

Czuję się jak zepsuta zabawka. Pusta w środku, nie potrafi już powiedzieć ani zrobić nic ciekawego ani inspirującego, może się tylko rozpaczliwie uśmiechać i całować, by trochę mniej bolało.

Znowu w Pradze, więc wystawiam swoją poważną twarz do słońca, wyławiam detale i serduszkuję, piję piwo, tulę się, chłonę ludzkie ciepło, słucham rozmów o literaturze, głaszczę obce psy. Udaję, że jestem pełna energii i życia, ale gdy zostaję sama, uśmiech puszcza i wszystko ciągnie mnie w dół. Monstrualne zmęczenie.

Na targach kupiłam sobie dwie książki. Tomik wierszy napisany po śmierci żony i częściowo autobiograficzną powieść o mijającej kobiecej młodości.

Po powrocie do hostelu pomyślałam: „Muszę zadzwonić do mamy“. Jak mogłam nagle zapomnieć, że od dwóch lat jej nie ma?

Cieszę się, że tu jestem. Ale też chcę się już znów wtulić w swojego staruszka, który ma w sobie więcej życia niż ja, poczuć zapach psa, najpiękniejszy na świecie, gładzić ciepłą sierściastość, która jak tratwa utrzymuje mnie na powierzchni. Albo żeby to wszystko się po prostu jakoś skończyło.

Fot. dropolto / pixabay.com

2 komentarze:

  1. Ta pustka mnie skłoniła, żeby premierowo podzielić się tym wierszem:

    żałoba

    nie myśl metaforami
    gdy rozkroiłaś rękę
    rozbitym zniczem
    nie znalazłaś pustki
    jedynie krew, która
    lała się po przegubie

    OdpowiedzUsuń