środa, 26 września 2012

Makowe pole

A więc... Świat zawalił się zeszłego lata. A kiedy się walił, czytałam Faulknera.

Czasem wydaje mi się, że bez sztucznego podtrzymywania nastroju nie przetrwam tego roku. Śledzę poczynania nastoletniego synka radcy Heumanna. Ten od chłodu i nieustępliwości ojca odgradza się murem silnych proszków, które zostały po mamie. Łyka i przestaje mu zależeć, kontury przedmiotów rozmywają się, wszystko staje się miękkie i ciepłe, świat widziany jak przez mgłę. Jakie byłoby to piękne! Prawie tak, jak makowe pole z opowieści jego przyjaciela, makowe pole rozpalane czerwienią zachodzącego słońca, jedyna rzecz która utrzymywała przy życiu pewnego nieszczęśliwego człowieka. A gdzie moje makowe pole? Wiem na pewno, że nie znajdę go nigdzie daleko w świecie, na próżno wszelkie podróże. Raczej jest gdzieś w przeszłości, a więc tam gdzie już się nie dostanę.


Źródło ilustracji: www.sxc.hu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz