Piękna rupieciarnia
poniedziałek, 26 maja 2025
Najokrutniejszy miesiąc to...
sobota, 9 listopada 2024
Piesek po przejściach
How wonderful you are, I say. How clever, if you
Needed me,
To wake me.
He thought he would hear a lecture and deeply
His eyes begin to shine.
He tumbles onto the couch for more compliments.
He squirms and squeals; he has done something
That he needed
And now he hears that it is okay.
I scratch his ears. I turn him over
And touch him everywhere. He is
Wild with the okayness of it. Then we walk, then
He has breakfast, and he is happy.
środa, 19 czerwca 2024
Bo ciągle mi zimno
Jesteśmy sami, Anno, wieje z tego chłód. Człowiek wystrzeliwuje w kosmos małpy, psy i nie wiadomo co jeszcze, wreszcie samego siebie, przez radio wysyła zakodowanego Mozarta i zeskanowaną Mona Lisę i – aż mi się zbiera na płacz, takie to wzruszające – liczy, że gdzieś w kłębach galaktyki znajdzie kogoś równie samotnego (s. 54).
ogłaszamy dziki strajk
całuję cię w szyję przeciwko kapitalizmowi (…)
całujesz mnie w usta przeciwko faszyzmowi
A ty się trochę pocisz i to jest lepsze od tych wszystkich zabaw na zewnątrz. Ze wszystkich możliwych rzeczywistości wybieram twoją (s. 60).
środa, 27 marca 2024
Pokusa pompatycznego smutku
Wieje wiatr, pachnie wiosną. Znów zakochana. Uczuciem niespełnionym i bolącym, trochę jak wrzód. Ale tak przecież lubię najbardziej.
Bo otwieram się w tym stanie jak wiosenny pączek – na literaturę, na obrazy, na świat. Znów chce mi się czytać poezję. Znów mówię cytatami. Znów widzę dzieci – dzieci idące ulicą, pewnie szukające śladów wiosny, wyciągające małe rączki do studentów machających im z okna. Znów literackie motywy splatają się ponad epokami: Faulerová – Semotamová – Kafka – Hrabal. Trauma, samotność, motyw wiecznej winy.
Fantazjuję o śmierci, bo to przynosi ulgę. Fantazjuję jak bohaterka Śmierteńki i filmu Sometimes I Think About Dying. Marzę o locie z piątego piętra. Myślę, jak byłoby pięknie, gdybym nie dożyła lata. Jak wiele by to rozwiązało. Tylko co byłoby z Pepinkiem? Co z tymi wszystkimi zwierzętami – starymi, chorymi, samotnymi – które jeszcze mogę i chcę uratować?
I tak oto, Cassiusie, odłożyłem samobójstwo na kiedy indziej, a może na zawsze, dzięki Pomarańczowi, który, choć chory, zatańczył mi najlepiej, jak umiał, był niedołężny, ale widziałem, że chce mi zrobić przyjemność, że mnie prosi, abym nie zamierzał wyprawiać się na drugi brzeg rzeki Lete bez Charona... (...) Bo gdyby was nie było, nie byłoby także mnie, bo nie mam innego powodu żyć...
Bohumil Hrabal, Dobranocki dla Cassiusa, przeł. Andrzej Czcibor-Piotrowski, Izabelin 2004
Myślę, patrzę i zakochuję się ironicznie, z dystansem, jak jeszcze nigdy. Może to przychodzi z wiekiem. Widzę swoją pokusę pięknego i pompatycznego smutku i trudno mi się z tego nie śmiać.
To bardzo dziwne
ta myśl że mogę ciebie stracić
bo wszystko na świecie wciąż się zmienia
Mogę cię stracić
i znów będą poranki
pełne papierosów
i będzie w tym pokusa
pięknego i pompatycznego smutku
Mogę cię stracić
środa, 27 września 2023
Nie ma innej straty
Co ty wiesz o żałobie?, zawołał. Nic nie wiesz. Nie ma żadnej innej straty. Rozumiesz? Świat to popiół. Popiół. Bo cierpiała. Bo najmniejsza zniewaga. Najmniejsze upokorzenie. Rozumiesz? Bo umarła w samotności. Ona. Nie ma innej straty. Rozumiesz? Żadnej innej straty. Żadnej.
Cormac McCarthy, Pasażer, przeł. Robert Sudół, Kraków 2023
Dziwne, dziwne dni. Dni rozpaczliwego ratowania jednego istnienia przed odejściem.
Chyba się udało, przynajmniej na jakiś czas. Jest, już stoi o własnych siłach, już nie przelewa mi się przez ręce, już nie płacze, znów je i nawet zaczął na nowo machać ogonkiem. Udręczona bezradnością zapukałam do innych drzwi, poprosiłam o pomoc gdzie indziej, i tam znaleźli magiczną pigułkę, która pomogła. Ukradłam dla nas jeszcze kilka tygodni, miesięcy, może lat – jeśli dobrze pójdzie.
Drugiej istoty nie potrafię uratować. Nic już nie zależy ode mnie. Uciekłam kiedyś, gdy jeszcze próbowałam, ale pogrążałam się tylko wraz z nim w ciemności, coraz bardziej. Uciekłam, żeby ratować siebie. Uciekłam od tego mroku, który zamienił się w szarą zrakowaciałą kulę w jego brzuchu. Uciekłam. A teraz nic już nie mogę zrobić.
Fot. TanteTati / pixabay.com
sobota, 9 września 2023
wtorek, 5 września 2023
Wierzyć, że jest coś oprócz śmierci
Znów wewnętrznie jestem w ciemnym miejscu. Przyszła wiadomość, na którą nie byłam gotowa. Wszystko się zmieniło. Więc chwytam się tych drobin piękna na zewnątrz. I są, na szczęście, są.
Dzień zaczął się niefortunnie – od dwóch biletów sprzedanych na jedno miejsce w pociągu i wrogości pasażerki, która ze swoją rodziną zaanektowała cały przedział i dla której stałam się natrętnym intruzem. Uciekłam, ruszyłam na bezmiejscówkową tułaczkę po pociągu, przetrwałam jakoś te półtorej godziny.
Kiedy jednak wysiadłam, stało się, jakby wszechświat chciał zrekompensować mi tę poranną przykrość – słońce w Krakowie świeciło mocno i wszyscy (ludzie na uczelni, pani w knajpce, do której wpadłam na obiad, pani w Lajkoniku, dokąd zawędrowałam po kawę) szeroko się do mnie uśmiechali.
W ręce wpadały mi same piękne i tanie książki, cudowna wielka torba z napisem „Cześć” pojawiła się dokładnie wtedy, gdy jej potrzebowałam – gdy już tego całego książkowego dobra nie mogłam unieść. Piesek na zdjęciach ze spaceru od petsitterki radośnie tarzał się w trawie.
Podróż powrotna przebiegła bez komplikacji. Rzeszów był złocisty i miodowy. Pepinek przywitał mnie, merdając swoim kikutem ogonka. Potem trochę czytałam, a przy lekturze trochę płakałam, ale dobrymi łzami. Zmierzch przyszedł cicho i miękko jak kot. Dziś wyjątkowo nie słucham Cheta Bakera. Ale sezon na niego już się zaczął. Wcześniej niż zwykle.
Ratuję się, czym mogę.
właśnie to pomaga wierzyć
ze jest cos oprócz śmierci:
ktoś w samochodzie jadącym zbyt wąską ulicą
kto zjeżdża na bok, żebyś mógł przejechać
Charles Bukowski, wiersz dla pucybuta (przeł. Michał Kłobukowski)
(„Umrę w samotności”, powiedział kiedyś. Nie może mi to wyjść z głowy).
Fot. tsg1 / pixabay.com